
Doświadczanie w tu i teraz
Czekałam na to muzyczne spotkanie. Cieszyła się na nie cała moja istota. Ucieszyłam się także, kiedy będąc już w “Ukrytym miejscu” usłyszałam słowa Anny Marii: “Jak Wy pięknie wszyscy wyglądacie”.
Gdy pokazywałam bilet wstępu na koncert moją uwagę przykuła szafa. Poczułam ciepło na sercu, bo identyczna dawno temu znajdowała się w moim rodzinnym domu.
Gdy usiadłam w fotelu i rozglądałam się po wnętrzu mój wzrok przyciągnęło lustro i znowu moje wspomnienie powędrowało do przeszłości. Tym razem do mojego dziecięcego pokoju, w którym wisiało bardzo podobne lustro z czarnymi metalowymi zdobieniami.
Przygotowując się do wyjazdu do “Ukrytego miejsca” przeczytałam historię Anny Marii i Przemka, o tym, co ich ostatnio spotkało. To nie jest przypadek, że weszłam na ich strony i zapoznałam się z ich historią. Moje życie nie jest już przypadkowe. Chyba od dziecka mocno czułam, że takie nie jest, że wszystko przydarza mi się z jakiegoś powodu.
Czekałam na koncert ShatyQS z radosnym sercem. Ono było radosne, kiedy zobaczyło, w jakich warunkach przyjdzie im zagrać. One były zgoła inne od tych, w których widziałam ich na scenie w ubiegłym roku w Płocku.
Dzień przed koncertem ponownie przesłuchałam “Fenixa“. Uświadomiłam sobie, że czuję jego przekaz jeszcze głębiej w sobie, że te słowa z utworu “Buduję dom”:
“To takie piękne umieć zrozumieć, odpuścić wszystko i po prostu być”
wybrzmiały dla mnie zupełnie na nowo.
Od niedawna żyję blisko natury, moje stopy dotykają ziemi. Moje płuca wypełniają się leśnym i morskim powietrzem. A ja żyjąca w nieustannym poczuciu braku, że muszę komuś coś udowodnić, spełnić czyjeś oczekiwania, osiągnąć sukces, zaczynam nagle, tak zupełnie bez żadnego wysiłku odkrywać, że naprawdę wystarczy mi to, że jestem.
Kiedy rozmawiałam na ten temat z Gosią podczas naszego wywiadu w marcu głębia tych słów nie dotarła do mnie tak, jak dociera teraz.
Zrozumiałam, że ten chaos rodziców, stworzył we mnie nieszczelność i zakłócał mój byt. Zamiast mnie chronić spowodował, że wypowiadane słowa: “ona znowu filozofuje” odbierałam jako zabieranie mi prawa do istnienia takiej, jaką byłam.
Dlatego szukałam siebie w innych ludziach. Dlatego moja intuicja, moja głęboka wrażliwość były przeze mnie odrzucane. Dlatego zaczynałam się gubić w rozwoju duchowym, który oferuje tak wiele dróg, szkół i możliwości odkrywania siebie.
Zrozumiałam, że ja- to doświadczanie tego, co się pojawia w danej chwili, w danym momencie. Nieważne w jaki sposób ktoś to nazywa. Bycie w tu i teraz, w danych warunkach, miejscu, czy wewnętrznym stanie jest czymś najpiękniejszym, co może mnie spotkać.
Kiedy to do mnie dotarło moje serce zaczęła wypełniać radość i akceptacja tego, co się w moim życiu wydarza. Poczułam swoją doskonałość we własnych niedoskonałościach.
I już niczego nie muszę… Gdy pozwoliłam sobie słuchać siebie i tego, co chcę w danej chwili zrobić dostrzegłam uwalniającą się we mnie kreację, która zaczęła być radością zamiast przymusem.
Poczułam to mocno, kiedy usłyszałam na koncercie słowa piosenki “Zmiana”, które brzmiały: “Zmiana jest uwolnieniem, gdy idziesz w zgodzie z nią”. Wszechświat przemówił do mnie też przez ShatęQS, która w pewnym momencie powiedziała: “Wszystko ma swój czas, co ma przyjść, to przyjdzie w odpowiednim momencie. Trzeba tylko robić swoje”. To był przekaz skierowany do mnie i do tego co robię i miejsca, w którym jestem.
W pewnej chwili, kiedy podczas koncertu pojawili się niespodziewani goście poczułam w sobie mocno łzy, które dostrzegłam w oczach ShatyQS, gdy w takich okolicznościach śpiewała utwór “Bohater“.
Czułam ją wtedy bardzo mocno. Czułam też sprzeciw wewnątrz siebie wobec tego, że ktoś właśnie w tym momencie chce mi coś narzucić, ograniczyć moją wolność. Wydaje mi się, że ShataQS też to poczuła.
To była dla mnie magiczna chwila, bo w tym momencie zaobserwowałam przemianę jaka zaszła: w ShacieQS, w ludziach, w atmosferze tego koncertu. Dzięki wizycie niezapowiedzianych gości spłynęło na nas poczucie jedności. Nagle poczuliśmy, że nie chcemy, żeby ktoś z zewnątrz zabrał nam to, po co tutaj przyszliśmy.
Gdyby tego doświadczenia nie było, nie zrodziłaby się w nas taka jedność. Mam też wrażenie, że po nim ShataQS bardziej się otworzyła i gdy pojawiły się potem kolejne łzy w oczach, to one były już inne. Wydaje mi się wypełnione wdzięcznością.
Poczułam, że myśmy wtedy wszyscy dali sobie wzajemnie duchowe wsparcie, które nas potem poniosło, gdy ShataQS zapytała, czy uwolniliśmy swojego Fenixa.
To jest przepiękne móc w taki sposób doświadczać muzyki, wibracji, przekazu i drugiego człowieka. Myśmy się po to narodzili. Nie potrzeba nam barier, ram, ograniczeń. Gdy wypuścimy nasze serce z niewoli, ono wie w którą stronę nas poprowadzić. To jest bardzo głęboka, prastara mądrość, którą możemy w sobie każdego dnia odkrywać.
Czuję ogromną wdzięczność za to, czego doświadczyłam będąc na koncercie ShatyQS w “Ukrytym Miejscu” w Sopocie. Gdy po koncercie rozmawiałam z Przemkiem, który opowiadał mi ile pracy i serca włożyli z Anną Marią, by zdążyć wyremontować to miejsce na czas i jak bardzo w nich są jeszcze te emocje, to poczułam także wdzięczność, że oto dzięki koncertowi ShatyQS już niedługo poznam kolejną ciekawą ludzką historię. Tym razem Anny Marii i Przemka.
Dziękuję za możliwość doświadczania życia w tu i teraz. Dziękuję wszystkim, którzy pojawili się na koncercie ShatyQS i za to, co na nim wspólnie przeżyliśmy.

