Recenzje

Kołysanka (sleep) Maxa Richtera

Kołysanka Maxa Richtera jest przedsięwzięciem niespotykanym. To projekt, którego przygotowanie
zajęło kompozytorowi i jego życiowej partnerce Yulii Mahr dwa lata pracy.

504 minutowy i 21sekundowy koncert grany nocą np. w katedrze, czy na otwartej przestrzeni w otoczeniu blasku
księżyca, na który widzowie przynoszą własne śpiwory i po prostu słuchają zasypiając przy dźwiękach
muzyki robi wrażenie.

Tym bardziej, że Richter daje odbiorcą totalną swobodę w odbiorze swojej
twórczości. Niczego nie narzuca.
Choć może słowo wrażenie nie jest odpowiednim słowem a bardziej pasuje tutaj wyrażenie: porusza wnętrze człowieka, wprowadzając do niego spokój i harmonię.


504 minuty i 21 sekund to według neurobiologów czas, który jest człowiekowi niezbędny, by zapewnić mu dobry sen.

Richter w tym ponad ośmiogodzinnym spektaklu sięga do pierwszych ludzkich wspomnień. Spektrum dźwięków, które słuchacz słyszy przypomina mu te, które odbierał będąc w łonie własnej matki. Dlatego przez ponad 7 godzin występu Richter unika wysokich częstotliwości, które w naturalny sposób tłumiło ciało matki. One pojawiają się na końcu i są akustycznym wschodem słońca.


Połączenie fortepianu, na którym gra Max, skrzypiec, wiolonczeli z syntezatorem oraz syrenim wokalem rodzi w odbiorcy bezbronność, która pomaga mu zrozumieć świat i człowieczeństwo.
Komunikacja pomiędzy słuchaczami odbywa się nie za pomocą języka, lecz za pomocą zmysłów: wzroku, słuchu czy dotyku.


Richter ambitnie dążył do stworzenia czegoś, co jest nieuchwytne i chwilowe, bo trwa zaledwie noc.
Kiedy jednak ludzie leżą w dużej bliskości obok siebie na leżakach, to zaczynają się do siebie emocjonalnie zbliżać, gdyż czują wzajemne emocje, patrzą na reakcje, które stają się doświadczeniem niezwykle odkrywczym i poruszającym.


Opowieść muzyczna Maxa Richtera jest zarazem odpoczynkiem i podróżą, podczas której widzowie zapadają w sen a ich mózg działa w zupełnie inny sposób niż w ciągu dnia, w ten bardziej harmonijny.


Słuchacze mają wrażenie braku grawitacji, lotu na chmurze albo wewnętrznego masażu. Definitywnie muzyka, jaką skomponował Richter jest doświadczeniem, które powoduje, że świat dookoła zwalnia.
Przestaje pędzić, tak jak ma to miejsce na co dzień w korporacyjnych realiach, w których dominuje konkurencja i walka.

Richter zadaje więc retoryczne pytanie, czy takie życie jest właściwe?
Max Richter nie miał łatwej drogi, gdyż nie szedł w swoim życiu na kompromisy. Wspólnie z Yulią oszczędzali pieniądze np. na żywności. Richter chodził pieszo na wywiady, gdyż nie było go stać na
bilet na autobus. Pieniądze, które zarabiał inwestował w swoją muzyczną twórczość.

Czasami zadawał sobie pytanie, czy ma to w ogóle sens, przecież mieli trójkę dzieci na utrzymaniu a przecież większość artystów nie zarabia na swojej sztuce. Był jednak wytrwały.

W dzień komponował muzykę do filmów a do 3 nad ranem siedział nad kompozycjami do „Kołysanki (Sleep)”.
Jednak jego pasja i determinacja doprowadziłi go do stworzenia dzieła, które na długo zapada w pamięć.

Przypomina o tym, co tak naprawdę jest w życiu ważne: uważność, dotyk, gest, poczucie wspólnoty i dotarcie do źródła istnienia człowieka. Dotarcie do jego uczuć i emocji na co dzień tłumionych i spychanych w odległe rejony duszy człowieka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *