Koncerty

Miejsce, do którego chce się wracać i serce się otwiera

Wyjazd do Torunia na koncert a raczej widowisko Obywatel GC Tak, Tak 2.0. był spontaniczny. Wiedziałam o nim dużo wcześniej, ale twórczość Grzegorza Ciechowskiego do mnie muzycznie nie przemawiała, dlatego planowałam nie jechać. Być może gdybym była odrobinę starsza a mój okres młodzieńczego buntu przypadał, gdy powstawał utwór „Nie pytaj o Polskę” miałabym emocjonalny stosunek do tej piosenki i samego Grzegorza Ciechowskiego.

Zdecydowałam się pojechać ze względu na artystów, którzy mieli wystąpić w tym koncercie. Laureatów Nagrody Artystycznej Miasta Torunia im. Grzegorza Ciechowskiego: Melę Koteluk, Piotra Roguckiego, Julię Marcell, Misię Furtak, Błażeja Króla a także Skubasa. Chciałam też zobaczyć Smolika, gdyż nigdy nie miałam okazji posłuchać muzyki, którą tworzy.

Miuosha z kolei nie znałam. Dzień wcześniej przypadkowo na kanale youtube wyszukałam JIMKA i wyskoczył mi jego koncert właśnie z Miuoshem. Hip hopu nie słucham, ale cenię Taco Hemmingway’a, czy Kękę. Aranżacja hip hopowej piosenki „Nie mamy skrzydeł” na orkiestrę symfoniczną powaliła mnie na kolana. Uwielbiam bowiem łączenie różnych stylów muzycznych i ludzi o różnej wrażliwości, którzy potrafią ze sobą współpracować tworząc w ten sposób muzyczne arcydzieła.

https://www.youtube.com/watch?v=IsxPVmC0H2I

Publiczność zgromadzona w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki była dla mnie nowością. Po raz pierwszy bowiem czułam się młodo a nie staro pośród siedzących na sali osób, które doskonale wiedziały po co przyszły na to widowisko.

Bo to właśnie było widowisko. Spektakl muzyczny a nie zwyczajny koncert, który rozpoczął się krótkim filmem wspomnieniowym, w którym Grzegorz Ciechowski opowiadał o swojej miłości do Torunia. Miasta, w którym mieszkał i w którym studiował polonistykę. Miasta, do którego zawsze wracał z ogromnym sentymentem, z którego nigdy wyjeżdżać nie chciał i jak sam mówił: „miejsce, do którego chce się wracać i serce się otwiera”.

Prowadzącym ten spektakl był Piotr Stelmach– dziennikarz muzyczny radiowej „Trójki” i wielbiciel twórczości Grzegorza Ciechowskiego. Człowiek, który potrafi o muzyce opowiadać, który przypomniał nam legendy o zespole Republika, który wspomniał o Pewexie mającym sponsorować album “Tak! Tak!”. O kilkunastominutowej gitarowej solówce Staszka Zybowskiego i perkusiście, który przegapił swój moment wejścia i słynnym zdaniu wypowiedzianym wówczas przez Grzegorza Ciechowskiego: „Przepraszam państwa, czy jest tutaj na sali nasz perkusista”?  A kiedy ten się już znalazł powiedział: „no to teraz zaczynamy od nowa”.

Piotr Stelmach mówił dużo, ale nie było to niepotrzebne gadanie. To było raczej wspomnienie. Wyraz szacunku dla zgromadzonych na sali członków zespołu Republika. Stelmach przytoczył słowa Meli Koteluk, że muzyka jest czasami  wyrazem sprzeciwu wobec pojawiającej się w świecie agresji i przemocy. Przywołał utwór „Obejmij mnie Czeczenio” i że trzeba mieć odwagę, żeby mówić, gdy inni milczą…

Pierwsza na scenę CKK Jordanki wyszła Michalina „Misia” Furtak– laureatka z 2013 roku. Zaśpiewała utwór tytułowy: „Tak… Tak… to ja” ze strony A- legendarnego albumu „Tak! Tak! z 1988 roku. Hipnotyczne spojrzenie, minimalizm ruchów i czarno-biała stylizacja wprowadziła wszystkich w klimat tego muzycznego wydarzenia.

Po niej, pojawił się Król– Błażej Król- laureat z 2015 roku. Wzrok mętny, jakby trochę pijany w tle papuga i piosenka: „Podróż do ciepłych krajów”. Następnie w czerwonej sukni na scenie zaprezentowała się Julia Marcell– laureatka z 2011 roku. Można było usłyszeć jej ekspresyjne i wręcz aktorskie wykonanie utworu: „Umarłe słowa” a zaraz potem Melę Koteluk– laureatki z 2012 roku w minimalistycznym, jak ona sama dziele:  „Ani ja, ani ty”. Tym utworem strona A została zamknięta.

Stronę B otworzył  Miuosh wysyłając: „Depeszę do producenta”. O Polskę natomiast nie zapytał- Skubas z gitarą i charakterystycznym kaszkietem na głowie. Skubas pojawił się jeszcze dwukrotnie m.in. w piosence „Skończymy w niebie”. Po nim na scenę wyszedł ten, na którego występ zawsze czekam z wielkim apetytem i niecierpliwością- Piotr Rogucki– laureat z roku 2004. Roguc to nie tylko muzyk, ale także aktor i poeta. Jego występ w utworze „ Piosenka kata” wywarł na mnie wielkie wrażenie, bo to była sztuka. Zresztą nie nowość w wykonaniu tego artysty a utwór „Paryż-Moskwa 17:15” był doprawdy emocjonalnym rollercoasterem. Klasa Panie Rogucki!

Wydarzenie piękne, wydarzenie ważne- bo nie pozwalające odejść muzyce w zapomnienie. Nie pozwalające zapomnieć o Grzegorzu Ciechowskim. Wydarzenie, w którym wzięli udział ludzie utalentowani, tak zwani artyści offowi czy niszowi, którzy mają coś ważnego do powiedzenia poprzez swoją muzykę. Warto w tym miejscu wspomnieć o aranżacji całego koncertu Andrzeja Smolika i Michała Foxa Króla. Połączenie sekcji smyczkowej, dętej z elektronicznym brzmieniem było dla mnie zaskoczeniem. Dzięki temu utwory wybrzmiały zupełnie inaczej zarazem nowocześnie, ale jednak z tą klasyczną nutą. Nie było wokalnych popisów, nikt się z nikim nie ścigał, żeby być lepszym od kolegi czy koleżanki. Raczej łączył ich wspólny cel, jakim jest muzyka, jakim są emocje, które daje ludziom twórczość Grzegorza Ciechowskiego.

Dobrze jest czasem być na takich wydarzeniach, jak to, by przypomnieć sobie, co tak naprawdę jest ważne. By doświadczyć historii nie tej książkowej a tej trochę innej, z perspektywy artysty. By zobaczyć, że muzyka to nie tylko nuty czy dźwięki, ale też czasem protest songi nawołujące do wolności, będące wyrazem buntu i sprzeciwu.